czasy współczesne Wysokie, Polska
Przez otwarte okno do całkowicie zabałaganionego pokoju dobiegały przeraźliwe dźwięki, pochodzące od zamkniętego w kojcu psa. Leżąca na łóżku dziewczyna podniosła jedną ze swoich poduszek i zakryła nią swoją głowę, mocno przyciskając ją ręką. Jej niebieska kołdra w baranki leżała zwinięta na podłodze, a koszula nocna utworzona z bluzki starszego brata, podwinęła jej się na plecach, odsłaniając bladą skórę dziewczyny.
Drewnianą ramę łóżka przykrywały różne warstwy ubrań, za równo czystych jak i tych noszonych, prawie w całości ukrywając jej mahoniowy odcień. Na pobliskim biurku walały się szkolne książki, przeplatane pustymi butelkami po wodzie i puszkami po pepsi, których uzbierała się już niemała kolekcja. Biała firanka zasłaniająca balkonowe drzwi w kilku miejscach była powyrywana z przytrzymujących ją żabek, a gdzieniegdzie zdobiły ją plamy po zabitych komarach i ćmach. Obraz, który wisiał na przeciwległej do łóżka ścianie, był przekrzywiony i trwał w bezruchu pod tak niebezpiecznym kątem, że w każdej chwili mógł spaść. Stojąca pod nim niewielka szafka cała była zawalona pudełkami po zużytych kosmetykach i flakonikami po różnorakich perfumach, a na stoliku nocnym walała się sterta zużytych chusteczek, przykryta ścierką, która w jakiś sposób przywędrowała z kuchni do pokoju. Szary, puchaty dywan zdobiła natomiast pokaźnych rozmiarów plama, zapewne po pepsi lub kawie, lub jeszcze innym, niezidentyfikowanym, płynie.
Po raz kolejny po pokoju rozniósł się przeraźliwy jęk psa, który był już pewnie słyszalny w całej wsi. Jakkolwiek zwierze chciało zwrócić na siebie czyjąś uwagę, kolejne próby kończyły się niepowodzeniem.
Z drugiej strony pomieszczenia, do leżącej na łóżku i udającej sen dziewczyny, dotarł odgłos kroków, odbijający się echem po pustym korytarzu. Ktoś najwyraźniej wchodził w dość szybkim tempie po schodach, w nieznanym nikomu celu. Tajemnicze kroki było już słychać tuż przy pokoju dziewczyny, kiedy nagle ucichły. Ta westchnęła z ulgą, niezadługo jednak ciesząc się spokojem. Natrętna osoba zaczęła nachalnie uderzać, najwyraźniej pięścią, w drzwi i niekiedy natarczywie poruszać klamką.
- Mercedes! Wstawaj! – Do dziewczyny dotarł kobiecy głos, który pod żadnym względem nie brzmiał spokojnie.
Nastolatka zrzuciła z siebie poduszkę i raptownie podniosła głowę, zapominając o skosie w jej pokoju. Z rozmachem uderzyła w ścianę czołem i runęła z powrotem na swoje miejsce. Jej rude włosy rozsypały się po całej poduszce, przykrywając ją prawie w całości.
- Kurwa mać! – syknęła pod nosem, na tyle cicho, aby, stojąca cały czas pod drzwiami, matka jej nie usłyszała.
Ruda przewróciła się na lewy bok i delikatnie unosząc się na łokciu, strąciła ze stolika nocnego górę chusteczek, odkrywając przy tym elektroniczny zegarek, ukazujący w tym momencie godzinę siódmą piętnaście.
- Ja się chyba zastrzelę – wybąkała dziewczyna, jedną ręką przecierając zaspane oczy, a drugą rozcierając bolące czoło.
Mercedes ponownie przekręciła się na brzuch, potem ponownie na lewy bok i wyciągając nogę, starała się dotknąć nią podłogi. Kiedy osiągnęła zamierzony efekt, zsunęła się powoli z łóżka, lądując przy tym na kolanach. Jeszcze chwilę tak klęczała, trzymając głowę na zmiętolonym prześcieradle, nie mogąc unieść swojej łepetyny choćby na parę centymetrów.
Po kilku próbach udało się jej przewrócić w drugą stronę, dzięki czemu usiadła na podłodze obok łóżka w końcu otwierając oczy. Wspierając się jedną ręką podłogi, a drugą swojego posłania uniosła się do pozycji stojącej i rozciągnęła swoje zdrętwiałe kończyny. Jedną nogą kopnęła leżącą przy jej stopie puszkę po pepsi, z której spoglądała na nią twarz piłkarza i kopnęła ją w drugi koniec pokoju.
- Sorry Szczęsny – wymamrotała i zwróciła się w kierunku fotela, również całego zawalonego ubraniami, na szczęście tymi czystymi.
Wybrawszy błękitną bokserkę i czarne rybaczki, szybko zamieniła je ze swoją koszulą i ruszyła w stronę drzwi. Przekręciła klucz i wyciągnęła go z zamka, aby powtórzyć te czynności po wyjściu z pokoju.
Dziewczyna mozolnie zeszła po schodach na parter i udała się do kuchni, w której krzątała się jej rodzicielka. Z okolic kuchenki gazowej doszedł do niej smród przypalonego mleka.
- Dlaczego ja? – zapytała wznosząc oczy do góry i podziwiając sufit. – Czy nikt inny nie może zająć się tym psem, kiedy ja śpię?
- Nie. – Matka na chwilę odwróciła się w stronę córki. – To twój pies, a dodatkowo tylko ciebie słucha, więc ty go wyprowadzasz. – Kobieta ponownie odwróciła się w kierunku garnków.
Z jej krótkich blond włosów kapały małe kropelki wody, mocząc jej podkoszulek. Jej naturalnie rude kosmyki od wielu lat ukrywane były pod warstwą jasnej, prawie białej, farby. Kobieta wręcz nienawidziła swojego naturalnego koloru, z którym natomiast z dumą obnosiła się jej córka. Niestety pani Łużańska już dość dawno była u fryzjera, więc i rude włosy dawały o sobie znać poprzez odrosty, które coraz bardziej zaczynały gryźć się z resztą fryzury.
- Tak się składa mamusiu – powiedziała spokojnie ruda – że słucha się nie tylko mnie, ale też Kuby.
- Dziecko, czyś ty zwariowała? Nie będę przecież mówiła, żeby obcy chłopak wyprowadzał nam psa. To niedorzeczne.
Dziewczyna spojrzała na matkę z niedowierzaniem.
- Mamo – zaczęła powoli – ten chłopak od kilku lat przesiaduje w naszym domu od rana do wieczora, je u nas śniadania, obiady i kolacje, a ty nadal śmiesz twierdzić, że jest obcy?
Z zewnątrz dobiegł do nich po raz kolejny jęk psa.
- Idź już do tego psa!
Dziewczyna westchnęła teatralnie i ruszyła do wyjścia.
Dziewięciomiesięczna suczka na widok swojej pani zaczęła jeszcze szybciej biegać po swoim wybiegu, który znajdował się zaraz za działką, na której stał dość pokaźnych rozmiarów domek i wesoło zaczęła merdać ogonem. Jej radosny pyszczek zawsze rozczulał właścicielkę, tak samo jak i innych ludzi. Każdy zawsze mówił, że to najpiękniejsze zwierze, jakie kiedykolwiek widzieli, ale nikt nie chciał przygarnąć jej choćby na tydzień.
Jej zaskakująco symetryczne umaszczenie niekiedy dziwiło wszystkich ludzi. Wydawało się jakby każdy z elementów jej biało-czarnej sierści był odrysowany od linijki. Dodatkowo jej ciemne oczy sprawiały, że czasem wyglądała wręcz przerażająco, a niektórzy nawet nie wiedzieli, gdzie pies ma swoje ślepia, które otoczone były ciemną obwódką.
Mercedes otworzyła furtkę do zagrody, zostając zaatakowaną przez swoją Bestię. Jej mały piesek zawsze miał dużo wolności, jednak spacer z panią był ważniejszy i domagała się go każdego ranka. Matka dziewczyny miała rację – suczka słuchała się jedynie Mercedes, co, nie ukrywała, bardzo jej pasowało. Zawsze marzył jej się piesek, niekoniecznie Husky, ale rasa przestała być dla niej ważna. Mimo wszystko nadal miała zamiar kupić sobie małą Lassie, która miałaby być identyczna, jak ta z filmów. Jednak Husky miał coś, czym Colie mu nie dorównywał, a mianowicie były to psy zaprzęgowe. Mercedes zawsze chciała wsiąść na sanki, przypiąć do nich psa i jechać przez całe miasteczko przy dociekliwym spojrzeniu sąsiadów. Niestety Bestia była stanowczo za młoda na takie wyczyny, co nieraz irytowało jej właścicielkę.
Ruda skierowała się do budy z wciąż skaczącym u jej nóg psiakiem, jednakże zwierze nawet nie próbowało jej ugryźć. Gdyby wszedł tu kto inny, wyszedłby z czerwonymi śladami po zębach na rękach i nogach.
Wszyscy z wyjątkiem Kuby.
Ten chłopak ostatnio coraz częściej pojawiał się w jej głowie. Niby przyjaźnił się z Maćkiem, jej bratem, od kilku lat, ale ostatnio coś się zmieniło. Nie żeby było to jakieś zauroczenie jego osobą, nic z tych rzeczy. Był on dla niej jakby drugim starszym bratem, który jak trzeba było to pomógł w lekcjach albo sprał jakiegoś natręta. Jednak chłopak ostatnio coraz częściej pojawiał się w domu Mercedes. Niby nic w tym złego, ale nawet, kiedy Maciek był nieobecny, on siedział na kanapie w salonie, twierdząc, że poczeka. Potrafił tak siedzieć nawet kilka godzin.
Mercedes ostatnio zaczęła interesować przeszłość chłopaka. Znała go od czerech lat, a nigdy nie widziała jego rodziców. Nigdy też nie była w jego domu, chociaż Maciek twierdził, że widział mieszkanie kolegi. Nikt nigdy nie martwił się tym, że Kuba wraca nieraz bardzo późno do domu, mama nie dzwoniła po niego w porze obiadu, tak jakby jego życie rodzinne nie istniało. Niby chłopak był już dorosły, jakiś czas temu skończył dwadzieścia lat, ale cztery lata temu miał szesnaście, czyli ktoś musiał się nim wtedy interesować. Był jeszcze dzieckiem, takim, jak teraz jest Mercedes.
Ruda oburzyła się na samą siebie za porównanie się do dziecka i postanowiła odrzucić myśli dotyczące chłopaka. To zwyczajnie nie był jej problem.
Mercedes usiadła na niewielkim podeście na wybiegu dla psa, a Bestia położyła się obok niej, czekając na pieszczoty ze strony swojej pani. Ta zaczęła powoli ją głaskać i spojrzała na swój domek.
Z tej strony widziała tylko jego tył. W oknie łazienki znajdującej się na parterze zabłysło światło, co równało się z tym, że matka jest w tym pomieszczeniu. Mieszkała w tym domu dopiero trzy lata. Wtedy to jej rodzicielka stwierdziła, że ma dosyć mieszkania w bloku, który co gorsza znajdował się tuż obok szkoły i za cel obrała sobie wybudowanie swojej siedziby. Po około roku wszystko było gotowe, a rodzina mogła na stałe się przeprowadzić.
Mercedes również była zadowolona z decyzji matki, bo w bloku mieszkali sami starsi ludzie i w dodatku, jej zdaniem, nienormalna kociara, której ukochane zwierzątka sikały na klatce schodowej, na której cały czas śmierdziało. Na pewno za tym nie tęskniła.
Rudej zawsze marzył się pokój z balkonem i oknem w dachu, i teraz go dostała. Na początku postanowiła sobie, że zawsze wszystko będzie w nim lśnić, ale długo w tym nie wytrwała. W pokoju panował wieczny bałagan, który dziewczynie wcale nie przeszkadzał, a w dodatku nie chciało jej się go sprzątać. Balkon też co prawda musiała dzielić z bratem, ale to jakoś mogła przeżyć.
Prawię połowę powierzchni domu zajmował obszerny garaż, w którym stały dwa samochody. Srebrne Audi A4 matki i granatowy Volkswagen Golf brata. Dodatkowym pojazdem, który zajmował tam trochę miejsca, był zużyty już rower dziewczyny, który dostała jeszcze na Komunię.
Bestia zaczęła trącać nosem kolano właścicielki, domagając się upragnionego spaceru, który miał się zacząć dość dawno temu.
Mercedes wstała z podestu, co jej suczka skwitowała merdaniem ogonem. Ruda uśmiechnęła się pod nosem i zdjęła z pobliskiego słupa smycz, którą przypięła do obroży swojej pociechy i wyszła z wybiegu.
Dziewczyna wraz z psem ruszyła poboczem po swojej ulicy, mając zamiar pospacerować ze swoją ulubienicą po polach. Suczka spokojnie szła przy nodze swojej pani, nawet nie próbując się wyrywać. Przy niej była potulna jak baranek, przy jej matce zamieniała się w prawdziwą bestię. Stąd też jej imię.
Ulica, którą się przemieszczały, powoli się zaludniała. Była niedziela i kolejni ludzie opuszczali swoje przytulne domostwa w różnym celu. Niektórzy, aby udać się do kościoła, inni, aby zrobić zakupy lub z kim się spotkać. Pojedyncze samochody mijały dziewczynę, które jak zwykle jechały powoli, gdyż po tak zepsutej drodze, w żaden inny sposób się nie dało. Co roku wszystkie dziury stawały się coraz większe, ale nikt nie był tym zbytnio zainteresowany. Zapewne cały rząd gminy uważał, że dopóki na tej drodze nie doszło do żadnego wypadku, nie potrzeba jej naprawiać.
Mercedes natomiast skręciła w boczną polną drogę, która zaludniała się tylko w okresie upałów, kiedy to duża liczba nastolatków zbierała się nad znajdującym się parę metrów dalej stawie. Był on tak zarośnięty i obrzydliwy, że Ruda nigdy nie pokusiła się, aby się tam udać. Ścieżka, która została wyjeżdżona przez różnego rodzaju traktory i kombajny równała się swoją jakością z drogą główną.
Jej mała miejscowość zawsze była spokojną okolicą, w której nigdy nic się nie działo. Cały czas ci sami ludzie przebywający w różnych częściach Wysokich, te same twarze widziane codziennie często wprowadzały ludzi w rutynę. Wielu stąd uciekało, daleko, do cywilizacji.
Tak samo zrobił też ojciec Mercedes. Uciekł od rodziny, aby gdzieś mieć lepsze życie. Matka wspominała kiedyś rodzeństwu, że postanowił on zostać sławnym reżyserem i wyjechał do Stanów. Do tej pory nikt nie słyszał o żadnym jego filmie ani nikt nie wiedział, jak mu się powodzi. Nie skontaktował się z rodziną od dwunastu lat, czego Ruda nie potrafiła mu wybaczyć. Nigdy go nie widziała, nigdy z nim nie rozmawiała i chyba nie miała zamiaru. Nienawidziła go całym sercem i kiedyś zamierzała mu to wygarnąć. Nie pozostawił po sobie nic, oprócz jej bezsensownego imienia, które przez wiele lat było obiektem drwin wśród rówieśników, że nazywa się jak samochód, że ojciec pewnie chciał mieć jakiegoś Mercedesa zamiast córki i w ten sposób chciał wypełnić pustkę – nazywając dziecko Mercedes.
Dziewczyna nigdy jednak nie poznała dokładnego pochodzenia jej imienia. Pewne było to, że wymyślił je jej tatuś – idiota.
Ruda zbliżyła się już do stawu, którego powierzchnia prawie całkowicie zniknęła pod warstwą rzęsy wodnej. Z każdego brzegu był obrośnięty różnoraką trawą, która na pewno nie zachęcała dziewczyny to jakiegokolwiek zbliżenia się do niego. Bestia natomiast krążyła wkoło swojej pani ciągle radośnie machając ogonem i niekiedy zatrzymując się i zaczynając coś kopać w pobliskim polu.
Równie dobrze mogła udać się do tej bardziej ucywilizowanej części miasteczka, jednak to łączyło się z mijaniem szkoły, której wprost nienawidziła. Czekało ją już tam tylko dwa tygodnie, ale dałaby wszystko, aby tylko w poniedziałek już tam nie wracać. Oceny nie były jeszcze wystawione, więc pójść musiała. Nie była znowu taką złą uczennicą. Miała czwórki, piątki, czasem coś gorszego, ale była tak niewyobrażalnie leniwa, że od piątku się nie rozpakowała, nie zajrzała do książek, nie trąciła żadnej pracy domowej. Tak było praktycznie przez cały rok. Lekcje odrabiała zawsze w ostatniej chwili, czasem na przerwie na jakimś parapecie lub w toalecie. Klasowy kujon zawsze był skory do pomocy, więc nie miała się czym przejmować.
Dodatkowo nienawidziła tej szkoły za ludzi w niej. Nienormalni jej zdaniem nauczyciele i uczniowie, na których nie mogła patrzeć. Miała tam tylu wrogów, którzy byliby w stanie zrobić wszystko, byleby tylko ją pogrążyć, że nie była nawet w stanie ich zliczyć. Mogłaby nawet wskazać takowe osoby palcem, chociaż i tak pewnie połowę by ominęła, ale zawsze udawała, że wszystko jest w jak najlepszym porządku i jest wspaniałą koleżanką, która uwielbia wszystko i wszystkich.
Młoda Łużańska była jednak całkowicie inna.
Miała jedną przyjaciółkę, Konstancję, której była gotowa powiedzieć wszystko, mimo tego, że przyjaźniły się od stosunkowo niedawna. Wcześniej, zapewne przez swoją głupotę, zadawała się z nieodpowiednią osobą, co zauważyła zaledwie pół roku temu, za co pluła sobie w brodę.
A chłopcy? Żaden z tutejszych nawet nie był godzien uwagi. Picie dla szpanu nie robiło na Mercedes żadnego wrażenia, a tutaj prawie każdy tak robił. Co najdziwniejsze nigdy nie zostali przyłapani przez policję co było jeszcze bardziej irytujące. Ich głupie próby podrywu były tak żałosne, że dziewczyna nawet życzyła im dostania jakiejś kary.
Kiedy dziewczyna spacerowała zamyślona, jej pies zaczął niespokojnie skamlać i wyrywać się właścicielce. Nie reagował na żadne próby uspokojenia ze strony swojej pani i najwyraźniej chciał uciekać. Mercedes może i była silna, ale tym razem nie dała rady utrzymać swej pociechy na smyczy, która, gdy tylko poczuła wolność, wbiegła w pszenicę najwyraźniej kierując się w stronę domu.
- Bestia! – zawołała na swojego psa, który całkowicie zniknął z zasięgu jej wzroku.
Spojrzała jeszcze w kierunku ucieczki Bestii, kiedy zobaczyła ruch w swoim pokoju. Okno balkonowe było otwarte, ale z tej odległości nie mogła dostrzec osoby się w nim znajdującej. Na pewno nie mogła być to jej matka, która nie miała się jak tam dostać, gdyż klucz do drzwi nadal spokojnie przebywał w jej kieszeni, więc jedyną osobą, która teraz mogła się tam znajdować, był jej brat, który najnormalniej w świecie mógł przejść tam balkonem.
Mercedes ruszyła więc w drogę powrotną, udając, że ostatnie zdarzenie wcale nią nie poruszyło. Mimo wszystko miała dziwne uczucie, że to nie był Maciek. Ot tak coś ją dręczyło.
Nie martwiła się natomiast o Bestię. Nie raz zdarzało jej się uciec, ale zawsze trafiała do domu, więc kolejny raz to nic wielkiego. Na pewno teraz stała pod domem oczekując powrotu właścicielki.
Główna ulica całkowicie opustoszała. Z daleka dało się słyszeć przytłumione dźwięki dochodzące z pobliskiego kościoła, w którym teraz przebywała większość ludzi. Mercedes szła spokojnie do domu, nigdzie się nie śpiesząc, chociaż w ciągu ostatnich dziesięciu minut co chwila zbierało jej się na ziewanie. Niewątpliwie łóżko ją przyciągało, dlatego trochę przyspieszyła, aby móc szybciej zaszyć się w swoim pokoju.
Odnośnie Bestii w ogóle się nie myliła. Suczka siedziała już pod balkonem, sapiąc przy tym niewyobrażalnie. Nie miała problemu, aby dostać się za ogrodzenie. Brama była w końcu otwarta, więc co to za problem.
Mercedes złapała za smycz i zaprowadziła pieska do zagrody odpinając jej obrożę i nalewając wody do jednej z misek. Nie chciało jej się ponownie okrążać całego domu, więc postanowiła wejść od strony garaży.
- Idę spać – powiedziała mijając w drzwiach swoją matkę. – Nie budzić.
Dziewczyna szybko wbiegła po schodach i wpadła do swojego pokoju, poprzednio otwierając je swoim kluczykiem. Przez chwilę rozglądała się, czy nie ma w nim jakichkolwiek śladów intruza, ale nic na to nie wskazywało – bałagan nadal był wszędzie. Mercedes przebrała się ponownie w swoją koszulę, wskoczyła do łóżka, zakrywając się po same uszy podniesioną z podłogi kołdrą.
____________
Panie i panowie przedstawiam Wam poprawiony rozdział pierwszy.
O dziwo rozrósł mi się on z dwóch i pół do pięciu stron, a to najwięcej, co kiedykolwiek napisałam. Serio.
Myślę, że dobrze byłoby przeczytać go ponownie, ale do niczego nie namawiam, więc nie będę Was informować. Będziecie chcieli to przeczytacie.
I najważniejsze:
blog nie jest już zawieszony! ^^
O dziwo rozrósł mi się on z dwóch i pół do pięciu stron, a to najwięcej, co kiedykolwiek napisałam. Serio.
Myślę, że dobrze byłoby przeczytać go ponownie, ale do niczego nie namawiam, więc nie będę Was informować. Będziecie chcieli to przeczytacie.
I najważniejsze:
blog nie jest już zawieszony! ^^
Rozdział fajny, choć sielankowy, ale... Ta dziewczyna ma na imię Mercedes? Jak auto? Sorry, że się czepiam, ale w opowiadaniu dziejącym się w Polsce raczej nie pasują zagraniczne imiona, chyba, że dziewczyna nie jest Polką, ale o tym nie widzę wzmianki... Jakoś sobie nie wyobrażam, żeby w polskiej wsi ktoś tak nazwał swoje dziecko, bo natychmiast zostałby wyśmiany przez nietolerancyjne społeczeństwo.
OdpowiedzUsuńWyrzuciłabym też stąd wulgaryzm, trochę razi w oczy.
Ogólnie styl jest dobry i cieszę się, że zamieściłaś trochę opisów. Rozdział długi nie był, no ale to dopiero początek ;PP.
Nawiasem mówiąc, gdzie leży Dołhobyczów? Nigdy nie słyszałam o takiej miejscowości.
Tak najpierw odnośnie imienia, to zanim je tu umieściłam, to dokładnie sprawdziłam, czy takie u nas istnieje. O dziwo znalazłam je w polskim imienniku. Wiem, że może to dziwnie brzmieć, ale bardzo mi się spodobało i pewnie je zostawię.
UsuńA miejscowość leży w województwie lubelskim. Miałam zamiar napisać o tym w zakładce "Informacje", ale najpierw chciałam przeprowadzić ankietę ;)
W sumie fajne imię, tylko nie wiem czemu, ale jakoś mi nie pasuje do polskiej wsi. Wgl nie lubię polskiej wsi... A jak ma na nazwisko bohaterka? Będziesz wyjaśniać, dlaczego rodzice ją tak nazwali? Bo pewnie jeszcze niejeden czytelnik zwróci uwagę, w sumie w którymś rozdziale mogłabyś poruszyć wątek, dlaczego została nazwana tak, a nie inaczej ;PP.
UsuńA, to może dlatego nie kojarzę tej miejscowości. Nigdy nie byłam w woj. lubelskim.
Oczywiście spróbuję to w którymś rozdziale wyjaśnię. Może już nawet w następnym rozdziale. A bohaterka nazywa się Łużańska ;)
UsuńO, to fajnie, że wyjaśnisz ;)). Ja lubię oryginalność, tylko po prostu jakoś mi się rzuciło w oczy to imię. Nawet z początku myślałam, że może mam jakieś zwidy, ale potem patrzę, powtarza się to imię.
UsuńCóż, wiedziałam, że ludzie w różny sposób na to zareagują, ale ja też lubię oryginalność, a dodatkowo mało żeńskich polskich imion mi się podoba, więc wybrałam takie a nie inne.
UsuńDlatego ja nigdy nie piszę opowiadań z akcją w Polsce ^^. Choć jest sporo imion, które mi się podobają ;)).
UsuńAle marudzisz... Wcale nie jest nudno ani byle jak. No dobra, może zbyt wiele się nie działo, ale mi i tak rozdział bardzo się podobał. Cudnie opisałaś wystrój pokoju dziewczyny. Z łatwością mogłam wyobrazić sobie ten cały bałagan i chaos ^^
OdpowiedzUsuńW ogóle to fajnie wykreowałaś główną bohaterkę. Taka z niej zadziora, co? Nie da się włożyć w żadne ramy i to ją od razu wyróżnia z tłumu. Niezależna, buntownicza... Już ją lubię ^^ Matka pewnie nie ma z nią łatwo.
Fragment o butelce ze Szczęsnym wywołał u mnie niepohamowany śmiech, którego do tej pory nie mogę powstrzymać xD
Husky! Iii... Uwielbiam te psy ;D Świetnie oddałaś ich cały charakter. Tak w sumie to Bestia pasuje do Mercedes. Mają podobne usposobienie, tak mi się przynajmniej wydaje xD
Aha, a mam takie pytanko. Jaki jest skrót od imienia Mercedes? Nurtuje mnie to od momentu, kiedy napotkałam je gdzieś w necie xD
Sorki za tak nieskładny komentarz, ale nie mam jakoś weny ostatnio. W każdym razie ja tam już czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam!
Dziękuję za komentarz ;)
UsuńW sumie to nawet ja nie wiem, jakie skróty może mieć to imię, ale w moim opowiadaniu będą mówić "Mer" ;)
A Bestia była tworzona na podstawie mojego pieska, więc co nieco wiedziałam o ich charakterze ;)
Mam nadzieję, że się na mnie nie zawiedziesz.
Pozdrawiam!
Ależż ona ma charakterek :d. Sorry Szczęsny mnie rozwaliło. A imię dla psa niesamowite.
OdpowiedzUsuńNom rozdział naprawdę fajny, ciekawie to i ładnie opisujesz. Wiadomo, początki bywają trudne i dlatego ten pierwszy rozdział, jak zostało określone jest taki "sielankowy". Jestem pewna, że się rozkręcisz i dalej już nie będzie można się oderwać. Co prawda imię panny mi się nie podoba, acz cóż, wszystkim nie dogodzisz. Fajne postacie mi się wydają i pomysł na fabułę. Aw, wampiry.
Czekam na dalszy ciąg, o.
Pozdrawiam i życzę miłych wakacji, o.
rozdział bardzo mi się spodobał. Choć fakt, niewiele się w nim działo, ale patrząc na mój blog, gdzie akcja rozkręca się dopiero pod koniec piątego rozdziału to narzekać nie mogę.
OdpowiedzUsuńPodobał mi opis pokoju. Był taki naturalny ^^ Główna bohaterka zresztą jest niezła. Lubię takie mocne dziewczyny, które nie dają sobą pomiatać.
Miło, że w tekście pojawił się piesek lecz ja jestem działaczem na rzecz praw zwierząt i trochę mi zgrzytnęło, że siedzi zamknięty w kocu. Ale lepsze to niż przy budzie na łańcuchu...
Pozdrawiam!
Przede wszystkim bardzo podoba mi się Twój szablon.
OdpowiedzUsuńMotyw w kolorach kawy & kakao bardzo oryginalny, a już szczególnie ta ilustracja na górze. Jak to ja, muszę się do czegoś przyczepić, więc powiem Ci, że zmieniłabym kolor tego "Nad mieszkańcami krainy mroków zabłysło", bo trzeba się troszkę wysilić, żeby to przeczytać.
Przejdę jednak do opowiadania, które wydaje mi się interesujące. Nie przejmuj się tym, że jest nudne, bo nie jest. Może jeszcze nie takie wciągające, ale to dopiero pierwszy rozdział, a widzę, że nadajesz się do pisania i na pewno jeszcze tutaj wpadnę. ;)
Byłabym wdzięczna, gdybyś zajrzała również do mnie:
marsz-mendelsona.blogspot.com/
Byłam pewna, że wczoraj skomentowałam, ale jak widać musiałam tylko przeczytać i zapomnieć o komentarzu.
OdpowiedzUsuńRozdział wcale nie był zły i w końcu jakoś zacząć trzeba, chociaż z chęcią przeszłoby się do dalszych wydarzeń.
Podobał mi się opis pokoju dziewczyny i jej miejsca zamieszkania. Wszystko czytało się płynnie i można było sobie z łatwością wyobrazić.
A z Mercedes to niezłe ziółko ;) Pewnie nie jednemu da w kość.
Zastanawia mnie ten ktoś, kogo widziała w swoim pokoju. A nie wydaje mi się, aby to był brat.
Pozdrawiam serdecznie :)
Trochę mi zajęło, zanim w końcu zabrałam się za skomentowanie, ale cóż poradzić, trza czerpać z wakacji pełnymi garściami, blogi idą na drugi plan ;D
OdpowiedzUsuńPozwól, że standardowo zacznę od błędów:
- "Niektórzy, aby udać się do kościoła, inni aby zrobić zakupy lub z kim się spotkać." - kimś
- "Obraz, który wisiał na przeciwległej do łóżka ścianie, był przekrzywiony i wisiał pod tak niebezpiecznym kątem, że w każdej chwili mógł spaść." - powtarzasz "wisiał"
Chyba jedyne, czego mogę się przyczepić.
Jeżeli chodzi o rozdział, to wcale nie był nudny! Co więcej podobał mi się, i już zakochałam się w Bestii. ;D Główna bohaterka ma charakterek, co jak najbardziej mi się podoba. Opisy płynne, lekkie i nie przytłaczające, za to masz ogromnego plusa. ;D Intryguje mnie ten Kuba. Przeczytałam o nim nieco w zakładce z bohaterami, ale to nie to samo, co pojawienie się jego samego w notce. Na to czekam *.*
Poza tym szablon jest przecudowny. Jestem wielką fanką zieleni, poza tym nie męczy oczu, wiec przebywając na twoim blogu czytelnik nie będzie myślał tylko o tym, żeby z niego uciec ;D Wbrew pozorom szata graficzna jest bardzo ważna, wiem coś o tym ;>
Całuski! ;**
Bardzo fajnie opisałaś cały ten bałagan. ;)
OdpowiedzUsuńFakt, nie dzieje się jeszcze nic nadzwyczajnego, ale to początek, więc ma prawo.
Mercedes to chyba troszkę indywidualistka, odniosłam takie wrażenie, ma swoje zdanie.
Czekam na pojawienie się Kuby, bo zauważyłam, ze jest z zakładce z bohaterami, ciekawe co będzie chciał od młodej panny ;)
Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.
(cichutko zapraszam na anymira.blogspot.com)
Witaj. Zostawiłaś Spam, więc oto jestem.
OdpowiedzUsuńMiałaś wątpliwości, czy spodoba mi się ten gatunek powieści. Otóż głośno mogę krzyknąć, że jestem takich rzeczy fanką. Wszystkie nadnaturalne stwory to moja ulubiona - prócz Harry'ego Pottera - sfera czytelnicza.
Na wstępie muszę przyznać, że masz śliczny szablon. Naprawdę, patrzyłam jak zahipnotyzowana.
Bardzo ciekawie i kolorowo opisałaś pokój dziewczyny, a także cały dom. Poznaliśmy nieco wystroju, a także parę cech bohaterki. No, muszę przyznać, że tu miałaś duże pole do popisu, bo nie jest to żaden FF, także wszystko stworzyć musiałaś sama. Mercedes jest taką buntowniczką i chyba wszędzie musi mieć swoje zdanie. Rzadko spotykam blogi, gdzie się klnie, także samo to najwyraźniej było podkreśleniem jej mocnego charakterku. Polubiłam ją, choć tak sam na sam w wąskiej uliczce bym się nie chciała z nią spotkać ;p
No i tajemniczy przybysz, którego widziała w pokoju.Ciekawe kim jest i czego chce.
Masz dobry styl i ładne, nie wymuszone opisy, także ten Rozdział uważam za udany :)
Pozdrawiam i proszę informować.
[ flames-of-ice ]
Spodobał mi się ten rozdział, zdecydowanie polubiłam Mercedes (jej imię też mi się podoba, jak zresztą każde nietypowe imię), jak i zaintrygował mnie Kuba. Masz też bardzo ładny szablon, zieleń, która nie gryzie w oczy. Genialnie nazwałaś Bestię ;) Czekam na 2 rozdział z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać że ciekawie i wiele się działo.
OdpowiedzUsuńFajna historia i ciekawy początek.
do tej pory śledziłam losy bohaterów potterowskich ale umiesz zaintrygować i to bardzo.
Zacznę od tego, że urzekł mnie twój szablon! Jest naprawdę niesamowity! Trudno oderwać od niego wzrok.
OdpowiedzUsuńNo, ale jak już oderwałam, to zabrałam się za czytanie i znowu miła niespodzianka, otóż główna bohaterka posiada imię, które wprost ubóstwiam i nie, nie chodzi o moje cholerne zamiłowanie do samochodów tej marki oraz imię głównego bohatera - Jakub! No z imionami trafiłaś w dziesiątkę.
Zdecydowanie jestem fanką twojego stylu pisania! Masz nieziemski talent dziewczyno. Nawet nie wiesz jak miło się to wszystko czyta.
Zdecydowanie będę stałą czytelniczką bloga.
Jeden minus, taki malutki. Irytuję mnie ten napis goniący za kursorem, cholernie rozprasza, bo zamazuje mi literki, ale nie przejmuj się. Ja tak mam, że zawsze muszę się do czegoś przyczepić.
Na sam koniec chcę cię zaprosić do siebie, choć nie posiadam takiego talentu jak ty i nie jest to zbytnio "ciekawa" historia: http://is-breathing-for-this-moment.blogspot.com/ .
Pozdrawiam i życzę weny.
Podoba mi się, naprawdę mi się podoba. ;) Zawsze byłam fanką fantastycznych książek/opowiadań/twórczości, więc nie miałam wątpliwości, że taka tematyka przypadnie mi do gustu. I cieszę się, że - według opisu - przedstawiłaś wampiry tak bardzo realistycznie. Żadnych magicznych pierścieni (chociaż Pamiętniki uwielbiam i będę ich bronić! :D), błyszczenia na słońcu... świetnie. Jestem ciekawa, co z tym wszystkim ma wspólnego Mercedes, którą nawiasem mówiąc zdążyłam już polubić. Słyszałam o takim imieniu, ktoś mi nawet mówił, że to od niego wzięła się nazwa tych samochodów, ale nie wiem, czy to prawda.
OdpowiedzUsuńBaaaardzo mi się podoba i, jeśli możesz, poinformuj mnie kiedy ukaże się rozdział 2 na sciezka-opetana.blogspot.com
Pozdrawiam. ;)
PS. Śliczny szablon!
Kornelio! Kiedy dodasz 2 rozdział? :(
OdpowiedzUsuńPS Nie lepsza byłaby ciut ciemniejsza czcionka? Tło w jednym miejscu jest tak jasne, że prawie zlewa się z tekstem. Niby problem to nie jest - można zaznaczyć i wszystko widać... Ale ten szablon jest cudowny, nie mogę się na niego napatrzeć *.*
Rozdział powinien pojawić się za około godzinę ^^
UsuńMuszę go jeszcze poprawić i od razu wstawiam ;)
A czcionkę za chwilę zmienię, bo faktycznie jest zbyt jasna ;)
Teraz jest zdecydowanie lepiej! No to czekam na rozdział z niecierpliwością :)
Usuń