wtorek, 20 listopada 2012

Rozdział 5


20 XI

Jestem dumna, że jednak się przełamałam i dokończyłam ten rozdział. Chciałam już definitywnie zawiesić bloga i nigdy do niego nie wracać, ale nie poddałam się i znowu tu jestem.
Jednakże nie spodziewajcie się niczego wspaniałego po tym opowiadaniu. Jesteśmy już tak mniej więcej w połowie, a do Bożego Narodzenia powinnam już to zakończyć. Mimo że powinnam to zrobić już dawno temu.
To, że zaczęłam publikować to opowiadanie tak szybko, było moim największym błędem. Nie miałam nic przemyślanego, napisałam prolog i dodałam, jakby się spodziewając, że rozdziały napiszą się same. W opowiadaniu jest za mało wątków, postacie są praktycznie identyczne, a przy okazji ja nie znoszę wampirów! Wiem, że to nienormalne, ale taka jest prawda.
Nigdy więcej nie popełnię już takiego błędu.
Pozdrawiam!


Deszcz. Coraz większe krople odwiedzały ziemię, blokując jakąkolwiek widoczność na świat. Chlupoczące strumienie spływały wzdłuż dachu, tworząc ogromne kałuże na każdym wolnym kawałku podwórka. Wszystko było mokre i w żaden sposób nie zachęcało do jakiegokolwiek wyjścia poza dom. Dołujący nastrój udzielał się każdemu i zachęcał jedynie do udania się do łóżka i zamknięcia oczu w czekaniu na jakiekolwiek poprawienie pogody.
Wszechobecna plucha nie opuszczała Wysokich prawie od tygodnia, psując całkowicie aurę zbliżających się wakacji. Świat dużo bardziej przypominał późną jesień niż połowę czerwca.
W domu Łużańskich tętniło jednak życie, a gwar rozmów i śmiechów rozchodził się echem po wszystkich pomieszczeniach. Konstancja i Mercedes przygotowywały przekąski na wieczór, a męska część domu podłączała sprzęt telewizyjny, przygotowując seans filmowy.
Panujący na zewnątrz nastrój w ogóle im się nie udzielał, a kolejne wybuchy śmiechu w żaden sposób nie świadczyły o panującej aurze. Noc horrorów i możliwość dręczenia młodszej Łużańskiej pobudzały w nich małe dzieci, które nie potrafią myśleć inaczej, niż optymistycznie.
W całym domu świeciły się światła, rzucając delikatną poświatę na osnute nocą podwórko i stojącą na nim Hondę Jakuba. Wściekle pomarańczowe kanapy zostały odsunięte na odpowiednią odległość, a telewizor na idealnej wysokości powieszono na ścianie. W oknach pozawieszano grube i ciężkie zasłony, które miały chronić pokój od jakiegokolwiek promienia światła, mogącego pochodzić od jakiegoś samochodu. Niska ława udekorowana była różnymi przysmakami, pełnymi butelkami Pepsi i stertą filmów przygotowanych na cały wieczór. Na samej górze spoczywał zużyty już i z porozrywaną okładką Ring, który miał pójść na pierwszy ogień.
- Ruszajcie się kobiety – zawołał Maciek rzucając się na łóżko i wyciągając na całej jego długości.
Z kuchni wychyliła się Konstancja z mokrą ścierką, którą rzuciła w chłopaka, powodując rozbryzgnięcie się kilku kropelek wody wokół niego.
- To śmierdzi! – zawołał zrywając się z kanapy i odrzucając szmatę od siebie.
- Dopóki nie dotknęła ciebie nie śmierdziała. – Konstancja wystawiła mu język, a po chwili z piskiem zamknęła drzwi do kuchni, nie dopuszczając do niej Łużańskiego.
- Ja pierdzielę. Nienawidzę horrorów. – Mercedes znacznie głośniej niż zamierzała usiadła na krześle, wzdychając głośno.
- Nienawidzisz, czy po prostu się ich boisz? – Konstancja uśmiechnęła się do przyjaciółki zadziornie, wysypując do miski paczkę chipsów.
Ruda starała się zmiażdżyć dziewczynę wzrokiem, na co ona zareagowała jedynie serdecznym śmiechem.
- Nie trzeba się było w to pakować – rzekła. – Oni nie dadzą ci teraz spokoju i czy tego chcesz, czy nie, zmuszą cię do oglądania.
Mercedes była pewna, że Maciek nie daruje sobie sytuacji, w której mógłby upokorzyć swoją siostrę. Od pamiętnego pożaru nie miał ku temu żadnego powodu, więc ten wieczór przywitał z niemałą radością. Jego dobroć dla Łużańskiej minęła wraz ze zdjęciem jej opatrunku, który ozdabiał jej dłoń przez ostatnie dni i wygojenie się ran. Skoro była już całkowicie sprawna nie należało jej się żadne łagodne traktowanie.
- Ja tam nie narzekam – stwierdzała nagle Konstancja. – Przynajmniej pośmieję się z jakichś trupów czy coś takiego.
- A weź ty się schowaj.
- Ewentualnie zamkniesz oczy. Przecież to żaden problem.
- O ile zakład, że taśmą przykleją mi powieki?
- O pepsi. –  Młoda Szymanowska, z ostatnią miską przekąsek, wyszła do salonu, ku wielkiej uciesze chłopców. – To co dzisiaj oglądamy?
- Na sam początek idzie Ring. Potem pewnie Pirania. – Maciek uśmiechał się od ucha do ucha, w ręce już trzymając pilota w oczekiwaniu na uruchomienie filmu. Mercedes jęknęła głośno, a Konstancja zachichotała cicho.
- Czy my już tego przypadkiem nie oglądaliśmy? – rzekła z nikłą nadzieją, że może jednak obejdzie się bez tego, ale mina brata mówiła jej o wszystkim.
- Ano oglądaliśmy, ale ostatnim razem nie widziałaś żadnej sceny, co chwila zasłaniając oczy. Nawet nie wiesz, co cię ominęło.
Światła zostały wyłączone, a wszyscy zasiedli naprzeciwko telewizora. Mercedes z podciągniętymi nogami usiadła w samym rogu kanapy, gotowa w razie czego uciec jak najdalej. Jednak wbrew swojej woli została zepchnięta między Macieja a Jakuba, bez jakiejkolwiek możliwości ominięcia filmu.
Kolejne sceny zmieniały się, a najbliższe półtorej godziny miało być dla Rudej prawdziwym koszmarem. Z praktycznie ciągle zamkniętymi oczami, starała się odpychać od jej towarzyszy i mimo wszystko nie dając im się pokonać. Zrobiłaby wszystko, byle tylko dano jej choć na chwilę wymknąć się z salonu.
- Nienawidzę was – syknęła na tyle głośno, by wszyscy mogli ją usłyszeć.  Na nikim jednak nie zrobiło to nawet najmniejszego wrażenia.
Siedzący obok niej Kuba drgnął niespokojnie. Nie podejrzewała go raczej o lęk przed oglądanym filmem. Chłopak zaczął się rozglądać po całym salonie, jakby spodziewał się zobaczyć tam jakiegoś potwora. Jego wzrok powędrował nagle ku sufitami. Nagle wyraz jego twarzy zmienił się na zacięty i groźny. Mercedes niemalże czuła, jak napinają się jego mięśnie. Dziewczyna drgnęła niespokojnie, kierowana samymi złymi przeczuciami.
- Zaraz przyjdę – powiedział, siląc się na spokój, a Ruda zobaczyła go chwilę później wbiegającego po schodach.
Długo nie wracał. Zauważyli to też pozostali towarzysze, którym też nie wydawało się to być normalne.
- Pójdę sprawdzić, co z nim. – Maciek poderwał się ze swojego miejsca, znikając tam, gdzie wcześniej był Jakub.
- Ja też tam pójdę. – Mercedes została sama, na kanapie, z włączonym telewizorem. Nie czekając długo zatrzymała film, nie chcąc patrzeć na kolejne makabryczne sceny.

***

Konstancja stanęła na małym korytarzyku na piętrze nie bardzo wiedząc, co ma zrobić. Nie zauważyła tam żadnego z chłopaków, nawet wydawało się, że w ogóle ich tam nie było. Mogła się domyśleć, że po raz kolejny chcą zrobić żart jej rudej przyjaciółce, ale zdecydowanie bardziej wolałaby być wtajemniczona w takie sprawy. Rozglądając się dookoła i kręcąc na pięcie, wpadła na kogoś, kto całkowicie ją unieruchomił. Chciała krzyknąć, ale napastnik zakneblował jej usta i zaciągnął do pokoju Maćka. Dziewczyna stanęła przy ścianie, starając się umknąć, gdy drzwi się zatrzasnęły, a w pokoju rozbłysło światło.
Naprzeciwko niej stał roześmiany młody Łużański. Konstancja była gotowa go w tamtej chwili zamordować.
- Przestraszyłem cię? – Dziewczyna nie mogła uwierzyć, że i ona stała się ofiarą dziecinnych żartów tego chłopaka. Miała ochotę odwdzięczyć mu się tym samym, ale nie miała pojęcia, co mogłaby zrobić.
- Ja się z tobą kiedyś wykończę. – Maciek uśmiechnął się tylko szerzej i podszedł do dziewczyny. Ujął jej twarz w dłonie i ostrożnie pogłaskał po policzku. Pochylił się nad nią i delikatnie musnął jej wargi, a ona odwdzięczyła się mu tym samym.
- Może powinniśmy jej powiedzieć? – Konstancja nieznacznie odsunęła się od chłopaka. – Przecież wiesz, że wścieknie się, jak nie dowie się tego od nas.
Maciek mocno zagryzł dolną wargę, a dłonie zacisnął w pięści. To, co mówiła dziewczyna, on też dokładnie wiedział. Jednak jakoś nigdy nie nadarzyła się do tego okazja, a przynajmniej tak to sobie usprawiedliwiał. Mógł dalej okłamywać Mercedes, ale prawda i tak wyszłaby na jaw. Mógł też jej powiedzieć, a wtedy byłaby wściekła, że dowiaduje się jako ostatnia. Żadna sytuacja nie wydawała się być korzystną.
Teraz już nawet nie pamiętał, co skłoniło go do takiej, a nie innej decyzji, gdy pół roku wcześniej wiązał się z Konstancją. Niewątpliwie powodem była właśnie ta dziewczyna, która namieszała mu w głowie już od pierwszego spotkania.
- Powiemy jej. Jutro – postanowił, a Szymanowska uśmiechnęła się i pocałowała go delikatnie. – Albo kiedy indziej – dopowiedział sobie w myślach.
- A gdzie Kuba? – spytała nagle, sprowadzając ich na ziemię.
- Nie wiem. Nie widziałem go tutaj.
- Przecież poszedł na górę. Co, wyskoczył przez okno?
- A co on? Wampir?
Niespodziewanie w całym domu zgasło światło. Mrok otulił wszystko i wszystkich będących wewnątrz. Z dołu dobiegł do nich pisk Mercedes.
Dziewczyna została sama w salonie. Bała się ciemności, jak niczego innego. Na drżących nogach wstała z kanapy i z wyciągniętymi rękoma ruszyła w poszukiwaniu włącznika. Nagle poczuła, że ktoś jest tuż za nią. Odwróciła się gwałtownie, ale nie napotkała nikogo. Sytuacja znowu się powtórzyła, ktoś dotykał jej pleców. Dziewczyna odskoczyła od niego, jak najszybciej znajdując się obok ściany.
- Kto wyłączył światło? – pisnęła, natarczywie uderzając we włącznik. – To wcale nie jest śmieszne.
- To musi być jakaś awaria. My nic nie dotykaliśmy. – Mercedes posłyszała za sobą oddech Jakuba. Ruda odetchnęła głęboko, gdy jednak posłyszała znany sobie głos. Tłumaczyła sobie, że to jednak oni postanowili zrobić jej jedynie głupi żart. – Zaraz sprawdzę, jak jest u innych. – Coś w głosie chłopaka dało jej do zrozumienia, że to jednak nie on chwilę wcześniej był tuż obok niej.
Jakub odwrócił się w kierunku okien, zrywając z nich ciężkie zasłony. Z pobliskiego domu nadal sączyło się światło.
- To nie jest zabawne. – W głosie Mercedes dało się wyczuć wyraźny lęk przed całą sytuacją. Panika powoli zaczynała ją ogarniać i niemalże czuła, że powietrze staje się coraz cięższe, że zaczyna ją przytłaczać. Panicznie bała się ciemności. Odkąd pamiętała, zawsze spała z włączoną choćby najmniejszą lamką lub ze światłem padającym z korytarza. W końcu nie było powodu, dla którego nie miałaby się bać. W ciemności jest wszystko to, co nas przeraża, najgorsze wizje, które kiedykolwiek powstawały w naszych głowach. Po zamknięciu oczu to wszystko uderza w nas, chcąc wyrzucić z nas resztki zdrowego rozsądku, otumania nas, stajemy się poddanymi tego wszystkiego, tracimy samych siebie.
- Mercedes, uspokój się – rzekł spokojnie Jakub. – Nikomu w ten sposób nie pomagasz. Chodź ze mną. – Chłopak złapał ją za przedramię i zaprowadził do drzwi wyjściowych. – Idź do mojego samochodu i usiądź za kierownicą. Pamiętasz, jak kiedyś Maciek uczył cię prowadzić?
Dziewczyna nie rozumiała nic z jego słów. Nie chciała wiedzieć, dlaczego on każe jej po prostu wyjść z domu.  Chciała całkowicie zapomnieć, o tym wszystkim, co spotkało ją w ciągu ostatnich kilku tygodni. Mimo wszystko udało jej się zapomnieć. O dziwnym mężczyźnie, którego widziała, o głosach w głowie, o pożarze. Wolała myśleć, że może jest to jednak tylko przypadek, a cała reszta była tylko omamami, które były tylko jednorazowe, niegroźne, niewarte wspominania. Dopiero poważna mina chłopaka obudziła w niej to, o czym nie chciała myśleć. To nie był przypadek, wszystko to miało swój cel, a Prus był jedyną osobą, która mogła jej wszystko wyjaśnić. Zaczynało do niej docierać, że nie tylko ona jest przerażona. Mimo że Jakub potrafił wszystko lepiej ukryć, Mercedes widziała, jak trzęsą mu się ręce.
Dziewczyna pokiwała głową i zabrała kluczyki. W zawrotnym tempie znalazła się przy samochodzie, drżącymi rękoma otwierając drzwi. Była wtedy wściekła, że chłopak nigdy nie postanowił kupić nowego samochodu, w którym wystarczyłoby jedno kliknięcie, aby dostać się do środka, a on nadal jeździł starym gratem. Mercedes sprawdziła wszystko dokładnie, zamknęła się na cztery spusty, a kluczyki umieściła w stacyjce, gotowa w każdej chwili odjechać.
Siedziała z duszą na ramieniu, przez zaparowane szyby starając się cokolwiek dostrzec. Mimo wszystko nie włączyła światła. Wolała udawać, że jednak jej tam nie ma, że jest całkowicie niewidoczne. Czekała na jakikolwiek znak z domu, żeby ktokolwiek wyszedł i powiedział, że to jest jednak tylko głupi żart. Słyszała jedynie rytmiczne uderzenia ogromnych kropel o maskę samochodu i głośne wycie wiatru. Cienie gałęzi tworzyły przerażające wzory na przedniej szybie. Mercedes podkuliła kolana, odgarniając z czoła mokre włosy. Mimo że na zewnątrz była jedynie kilka sekund, zdążyła przemoknąć do suchej nitki i zaczynało być jej coraz zimniej.
O takich sytuacjach zawsze czytała w książkach. Ludzie chowali się w przeróżnych miejscach, niekiedy mokrzy i brudni, ukrywając się od potwornego wroga w oczekiwaniu na pomoc. Zło zawsze ich jednak dopadało, ale i tak przybywał ten dobry, który potrafił uratować świat. Mercedes też miała taką nadzieję, że za chwilę ktoś po nią przyjdzie. Najbardziej przerażało ją jednak to, że nie wiedziała, przed czym ucieka.
Skupiając się zanadto na swoich uczuciach, przegapiła moment, gdy światła w domu się zaświeciły, a ktoś przeszedł tuż przed samochodem. Dziewczyna dopiero po chwili usłyszała ciche stukanie w szybę tuż obok niej. Poruszyła się niespokojnie, starając się cokolwiek dostrzec. Gdy zobaczyła odciski czyichś palców wydała z siebie stłumiony pisk, zakrywając usta dłonią. Chwyciła za kluczyk, gotowa odpalić samochód i uciekać, gdy ukazała się jej oczom twarz Jakuba. Dziewczyna odetchnęła głośno i drżącymi rękoma odsunęła szybę.
- Chodź do domu – powiedział jedynie chłopak i wrócił do domu.
Mercedes chwiejnym krokiem wykonała jego polecenie. Maciek i Konstancja siedzieli na kanapie w salonie z kamiennymi minami. Dziewczyna rzuciła tylko na nich wzrokiem, starając się uśmiechnąć. Żadne z nich nie wykonało żadnego ruchu.
- Idź się położyć. – Jakub poklepał ją po plecach, a Ruda po raz kolejny zrobiła to, co nakazał.
Dopiero gdy już leżała w łóżku, okryta grubą kołdrą starając się ogrzać, zrozumiała, co tak naprawdę mogli czuć jej przyjaciele. Zostawiła ich, tylko po to, by ratować siebie. Nie przejmowała się tym, co jednak w tym domu może być. Mogła się usprawiedliwiać, że przecież to Kuba kazał jej to zrobić, ale było to tylko naiwne tłumienie w sobie poczucie winy. Nie wiedziała jak później spojrzy im w oczy, co powie, tłumacząc się tym, że nagle o nich zapomniała. Nie byli w stanie jej zrozumieć. Kierował nią strach, który omamił ja całkowicie. To on dyktował jej warunki, lęk przed ciemnością i tym, co się tam kryje. Oni się nie bali, nie bali się tego, co dla niej było niemalże najgorszym koszmarem. Mimo wszystko zachowała się jak najbardziej samolubnie, jak najgorsza kreatura, która nie zasługuje na przyjaciół, na szczęście. Powinna była z nimi zostać. Zrobić cokolwiek, tylko nie uciekać.
Dziewczyna jeszcze długo nie mogła później zasnąć. Słyszała kroki ludzi na korytarzu, ich rozmowy. Zrozumiała z tego jedynie tyle, że nikt już nie postanowił wracać na noc do domu. Wcale się im nie dziwiła, jednak to duszące ją uczucie, że jednak powinna być teraz z nimi, nie dawało jej spokoju. Mimo wszystko nie była w stanie się podnieść. Była zmęczona. Chciała zasnąć, zapomnieć o tym, co było, ale sen nie przychodził, jakby chcąc pogrążyć ją jeszcze bardziej. Wbrew sobie zacisnęła mocno powieki, tworząc w umyśle pozytywne obrazy. Udało jej się wyłączyć umysł, zasnąć, choć sen jej był wyjątkowo niespokojny. 

5 komentarzy:

  1. A ja wcale nie uważam tego opowiadanie za kiepskie. Aczkolwiek sama też tak często mam, że wpadnie mi do głowy jakiś pomysł i wprowadzam go w życie, nie przemyślawszy wszystkiego jak należy. Z opowiadaniami bardzo często tak jest. Moje wszystkie były takimi właśnie spontanami.
    No, ale mam nadzieję, że jednak doprowadzisz je do końca, bo naprawdę fajnie ci idzie. Nawet mi się podoba, a to naprawdę nie lada wyczyn, przekonać mnie do czegoś, co nie jest ff HP.

    Wracając do rozdziału, nie wiem, na co narzekasz ;). Jest fajnie napisany, i nawet trzyma w napięciu, czego zazdroszczę, bo też bym chciała umieć stworzyć napięcie. Ta atmosfera niepokoju i grozy była niemal namacalna.
    Doskonale rozumiem Mercedes, ja też nienawidzę horrorów, po prostu nienawidzę. I nic nigdy mnie nie przekona, że takie filmy są fajne. Ja, która cieszę się na jakieś mroczne momenty w opowiadaniach, podobnie jak Mercedes, zawsze zamykam oczy jak widzę na filmach trupy, krew itp. I co z tego, że w moim wieku nie przystoi? Nie lubię oglądać horrorów i już ;P. Jakieś sensacje, komedie czy bajki (kocham bajki <333) to jeszcze rozumiem. A koledzy niefajne postąpili wobec rudej, że jej kazali to oglądać, też bym się wkurzyła na nich, i to nieźle.
    Ciekawe, co się potem w tym domu działo... Ten fragment był super, ale był taki trochę niejasny. Czyżby ktoś lub coś się tam zakradło? Może zagrażało Merc, dlatego Kuba zaprowadził ją do samochodu. Ale później równie szybko zagrożenie minęło i nie wyjaśniłaś, o co chodziło. Nie wiem, czy zrobiłaś to specjalnie, ale w tym momencie poczułam pewien niedosyt.
    Ale tak poza tym, było bardzo fajnie i świetnie oddałaś klimat.
    Czekam na next ^^.

    OdpowiedzUsuń
  2. To mnie zaskoczyłaś. Nie sądziłam, że ktoś bierze się za opowiadanie o istotach, których nie lubi. Ale i tak uważam, że historia jest dobra i nie masz na co narzekać (w przypadku tego rozdziału także).
    Właściwie to jest całkiem normalne, że ktoś nie lubi horrorów, każdy ma przecież inne gusta i nie ma czego się wstydzić. Chociaż do starszego brata nigdy to pewnie nie dotrze ;)
    Uważam, że Konstancja i Maciek powinni powiedzieć o swoim związku Mercedes. Takie niedopowiedzenia i kłamstwa mogą na dłuższą metę się źle skończyć. Sądzę, że dziewczyna powinna to zrozumieć, bo w końcu serce nie sługa.
    A przechodząc do sedna sprawy, to zastanawiam się, co się tak naprawdę tam stało. Bo do normalnych rzeczy to w żadnym stopniu nie należało. I oczywiście Kuba zdawał sobie z tego czegoś sprawę. Wydaje mi się, że powinien powiedzieć o wszystkim Mercedes, bo dziewczyna już dochodzi do błędnych wniosków.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały wygląd bloga :) Cóż, trafiłam tu przypadkiem i jestem mile zaskoczona, że akcja dzieje się w Polsce. Niewiele jest takich opowiadań. Przeczytałam już prolog i muszę nadrobić kolejne rozdziały. Mam nadzieję, że będziesz mnie informować o nowych rozdziałach na Obdarowani.blogspot.com :) Pozdrawiam ;>

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny ten rozdział ^^ Chociaż sama nie chciałabym uczestniczyć w takich wydarzeniach. Noc horrowów, a potem światło gaśnie? O nie, nie ze mną takie zabawy. Mam na to zbyt bujną wyobraźnię.
    No, ale skoro sam Kuba się przeraził, to coś w tym musi być. Dlatego też nie dziwię się Mercedes, że zwyczajnie uciekła z domu. W takich chwilach raczej nie myśli się racjonalnie.
    I zaskoczyłaś mnie informacją o związku Konstancji z Maćkiem. Choć sądzę, że powinni powiedzieć o tym Mercedes. Takie gierki do niczego nie prowadzą, a jedynie dziewczyna się na nich obrazi, gdy już się o tym dowie. A pewnie prędzej czy później właśnie tak się stanie.
    Zastanawiam się, co tak w ogóle się stało w domu. Czyżby znowu ten mężczyzna? A jeżeli on, to co chciał i dlaczego tak nagle zniknął...
    Oj, tajemnic się namnożyło sporo.
    Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. nie lubisz wampirów a o nich piszesz? znam to skądś. kiedyś nie lubiłam Ginny i zaczęłam o niej pisać :P
    ok, jak zawsze zacznę od tego, że bardzo przepraszam za to, że komentuję tak późno...
    podobało mi sie, choć sama nie lubię horrorów. uważam, ze 90% jest po prostu głupie i nieadekwatne do poziomu mojej inteligencji (tia, zajebiście to zabrzmiało)

    prąd... jasne, prąd. ciekawe o co tam chodziło, bo jakoś mi się ta sytuacja nie podoba.
    Konstancja Szymanowska. och, jakie piękne nazwisko. mogę zapytać co cię skłoniło że je wybrałaś? (nie żeby na moim dowodzie takie było...)

    OdpowiedzUsuń

CZYTELNICY