20 XI
Jestem dumna, że jednak się przełamałam i dokończyłam ten rozdział. Chciałam już definitywnie zawiesić bloga i nigdy do niego nie wracać, ale nie poddałam się i znowu tu jestem.
Jednakże nie spodziewajcie się niczego wspaniałego po tym opowiadaniu. Jesteśmy już tak mniej więcej w połowie, a do Bożego Narodzenia powinnam już to zakończyć. Mimo że powinnam to zrobić już dawno temu.
To, że zaczęłam publikować to opowiadanie tak szybko, było moim największym błędem. Nie miałam nic przemyślanego, napisałam prolog i dodałam, jakby się spodziewając, że rozdziały napiszą się same. W opowiadaniu jest za mało wątków, postacie są praktycznie identyczne, a przy okazji ja nie znoszę wampirów! Wiem, że to nienormalne, ale taka jest prawda.
Nigdy więcej nie popełnię już takiego błędu.
Pozdrawiam!
Deszcz.
Coraz większe krople odwiedzały ziemię, blokując jakąkolwiek widoczność na
świat. Chlupoczące strumienie spływały wzdłuż dachu, tworząc ogromne kałuże na
każdym wolnym kawałku podwórka. Wszystko było mokre i w żaden sposób nie
zachęcało do jakiegokolwiek wyjścia poza dom. Dołujący nastrój udzielał się
każdemu i zachęcał jedynie do udania się do łóżka i zamknięcia oczu w czekaniu
na jakiekolwiek poprawienie pogody.
Wszechobecna
plucha nie opuszczała Wysokich prawie od tygodnia, psując całkowicie aurę
zbliżających się wakacji. Świat dużo bardziej przypominał późną jesień niż
połowę czerwca.
W
domu Łużańskich tętniło jednak życie, a gwar rozmów i śmiechów rozchodził się
echem po wszystkich pomieszczeniach. Konstancja i Mercedes przygotowywały
przekąski na wieczór, a męska część domu podłączała sprzęt telewizyjny,
przygotowując seans filmowy.
Panujący
na zewnątrz nastrój w ogóle im się nie udzielał, a kolejne wybuchy śmiechu w
żaden sposób nie świadczyły o panującej aurze. Noc horrorów i możliwość dręczenia młodszej Łużańskiej pobudzały w
nich małe dzieci, które nie potrafią myśleć inaczej, niż optymistycznie.
W
całym domu świeciły się światła, rzucając delikatną poświatę na osnute nocą
podwórko i stojącą na nim Hondę Jakuba. Wściekle pomarańczowe kanapy zostały
odsunięte na odpowiednią odległość, a telewizor na idealnej wysokości
powieszono na ścianie. W oknach pozawieszano grube i ciężkie zasłony, które
miały chronić pokój od jakiegokolwiek promienia światła, mogącego pochodzić od
jakiegoś samochodu. Niska ława udekorowana była różnymi przysmakami, pełnymi
butelkami Pepsi i stertą filmów przygotowanych na cały wieczór. Na samej górze
spoczywał zużyty już i z porozrywaną okładką Ring, który miał pójść na pierwszy ogień.
-
Ruszajcie się kobiety – zawołał Maciek rzucając się na łóżko i wyciągając na
całej jego długości.
Z
kuchni wychyliła się Konstancja z mokrą ścierką, którą rzuciła w chłopaka,
powodując rozbryzgnięcie się kilku kropelek wody wokół niego.
-
To śmierdzi! – zawołał zrywając się z kanapy i odrzucając szmatę od siebie.
-
Dopóki nie dotknęła ciebie nie śmierdziała. – Konstancja wystawiła mu język, a
po chwili z piskiem zamknęła drzwi do kuchni, nie dopuszczając do niej Łużańskiego.
-
Ja pierdzielę. Nienawidzę horrorów. – Mercedes znacznie głośniej niż zamierzała
usiadła na krześle, wzdychając głośno.
-
Nienawidzisz, czy po prostu się ich boisz? – Konstancja uśmiechnęła się do
przyjaciółki zadziornie, wysypując do miski paczkę chipsów.
Ruda
starała się zmiażdżyć dziewczynę wzrokiem, na co ona zareagowała jedynie
serdecznym śmiechem.
-
Nie trzeba się było w to pakować – rzekła. – Oni nie dadzą ci teraz spokoju i
czy tego chcesz, czy nie, zmuszą cię do oglądania.
Mercedes
była pewna, że Maciek nie daruje sobie sytuacji, w której mógłby upokorzyć
swoją siostrę. Od pamiętnego pożaru nie miał ku temu żadnego powodu, więc ten
wieczór przywitał z niemałą radością. Jego dobroć dla Łużańskiej minęła wraz ze
zdjęciem jej opatrunku, który ozdabiał jej dłoń przez ostatnie dni i wygojenie
się ran. Skoro była już całkowicie sprawna nie należało jej się żadne łagodne
traktowanie.
-
Ja tam nie narzekam – stwierdzała nagle Konstancja. – Przynajmniej pośmieję się
z jakichś trupów czy coś takiego.
-
A weź ty się schowaj.
-
Ewentualnie zamkniesz oczy. Przecież to żaden problem.
-
O ile zakład, że taśmą przykleją mi powieki?
-
O pepsi. – Młoda Szymanowska, z ostatnią
miską przekąsek, wyszła do salonu, ku wielkiej uciesze chłopców. – To co
dzisiaj oglądamy?
-
Na sam początek idzie Ring. Potem pewnie Pirania. – Maciek uśmiechał się od
ucha do ucha, w ręce już trzymając pilota w oczekiwaniu na uruchomienie filmu.
Mercedes jęknęła głośno, a Konstancja zachichotała cicho.
-
Czy my już tego przypadkiem nie oglądaliśmy? – rzekła z nikłą nadzieją, że może
jednak obejdzie się bez tego, ale mina brata mówiła jej o wszystkim.
-
Ano oglądaliśmy, ale ostatnim razem nie widziałaś żadnej sceny, co chwila
zasłaniając oczy. Nawet nie wiesz, co cię ominęło.
Światła
zostały wyłączone, a wszyscy zasiedli naprzeciwko telewizora. Mercedes z
podciągniętymi nogami usiadła w samym rogu kanapy, gotowa w razie czego uciec
jak najdalej. Jednak wbrew swojej woli została zepchnięta między Macieja a
Jakuba, bez jakiejkolwiek możliwości ominięcia filmu.
Kolejne
sceny zmieniały się, a najbliższe półtorej godziny miało być dla Rudej
prawdziwym koszmarem. Z praktycznie ciągle zamkniętymi oczami, starała się
odpychać od jej towarzyszy i mimo wszystko nie dając im się pokonać. Zrobiłaby
wszystko, byle tylko dano jej choć na chwilę wymknąć się z salonu.
-
Nienawidzę was – syknęła na tyle głośno, by wszyscy mogli ją usłyszeć. Na nikim jednak nie zrobiło to nawet
najmniejszego wrażenia.
Siedzący
obok niej Kuba drgnął niespokojnie. Nie podejrzewała go raczej o lęk przed
oglądanym filmem. Chłopak zaczął się rozglądać po całym salonie, jakby
spodziewał się zobaczyć tam jakiegoś potwora. Jego wzrok powędrował nagle ku
sufitami. Nagle wyraz jego twarzy zmienił się na zacięty i groźny. Mercedes
niemalże czuła, jak napinają się jego mięśnie. Dziewczyna drgnęła niespokojnie,
kierowana samymi złymi przeczuciami.
-
Zaraz przyjdę – powiedział, siląc się na spokój, a Ruda zobaczyła go chwilę
później wbiegającego po schodach.
Długo
nie wracał. Zauważyli to też pozostali towarzysze, którym też nie wydawało się
to być normalne.
-
Pójdę sprawdzić, co z nim. – Maciek poderwał się ze swojego miejsca, znikając
tam, gdzie wcześniej był Jakub.
-
Ja też tam pójdę. – Mercedes została sama, na kanapie, z włączonym telewizorem.
Nie czekając długo zatrzymała film, nie chcąc patrzeć na kolejne makabryczne
sceny.
***
Konstancja
stanęła na małym korytarzyku na piętrze nie bardzo wiedząc, co ma zrobić. Nie
zauważyła tam żadnego z chłopaków, nawet wydawało się, że w ogóle ich tam nie
było. Mogła się domyśleć, że po raz kolejny chcą zrobić żart jej rudej
przyjaciółce, ale zdecydowanie bardziej wolałaby być wtajemniczona w takie
sprawy. Rozglądając się dookoła i kręcąc na pięcie, wpadła na kogoś, kto
całkowicie ją unieruchomił. Chciała krzyknąć, ale napastnik zakneblował jej
usta i zaciągnął do pokoju Maćka. Dziewczyna stanęła przy ścianie, starając się
umknąć, gdy drzwi się zatrzasnęły, a w pokoju rozbłysło światło.
Naprzeciwko
niej stał roześmiany młody Łużański. Konstancja była gotowa go w tamtej chwili
zamordować.
-
Przestraszyłem cię? – Dziewczyna nie mogła uwierzyć, że i ona stała się ofiarą
dziecinnych żartów tego chłopaka. Miała ochotę odwdzięczyć mu się tym samym,
ale nie miała pojęcia, co mogłaby zrobić.
-
Ja się z tobą kiedyś wykończę. – Maciek uśmiechnął się tylko szerzej i podszedł
do dziewczyny. Ujął jej twarz w dłonie i ostrożnie pogłaskał po policzku. Pochylił
się nad nią i delikatnie musnął jej wargi, a ona odwdzięczyła się mu tym samym.
-
Może powinniśmy jej powiedzieć? – Konstancja nieznacznie odsunęła się od
chłopaka. – Przecież wiesz, że wścieknie się, jak nie dowie się tego od nas.
Maciek
mocno zagryzł dolną wargę, a dłonie zacisnął w pięści. To, co mówiła
dziewczyna, on też dokładnie wiedział. Jednak jakoś nigdy nie nadarzyła się do
tego okazja, a przynajmniej tak to sobie usprawiedliwiał. Mógł dalej okłamywać
Mercedes, ale prawda i tak wyszłaby na jaw. Mógł też jej powiedzieć, a wtedy
byłaby wściekła, że dowiaduje się jako ostatnia. Żadna sytuacja nie wydawała
się być korzystną.
Teraz
już nawet nie pamiętał, co skłoniło go do takiej, a nie innej decyzji, gdy pół
roku wcześniej wiązał się z Konstancją. Niewątpliwie powodem była właśnie ta
dziewczyna, która namieszała mu w głowie już od pierwszego spotkania.
-
Powiemy jej. Jutro – postanowił, a Szymanowska uśmiechnęła się i pocałowała go
delikatnie. – Albo kiedy indziej –
dopowiedział sobie w myślach.
-
A gdzie Kuba? – spytała nagle, sprowadzając ich na ziemię.
-
Nie wiem. Nie widziałem go tutaj.
-
Przecież poszedł na górę. Co, wyskoczył przez okno?
-
A co on? Wampir?
Niespodziewanie
w całym domu zgasło światło. Mrok otulił wszystko i wszystkich będących
wewnątrz. Z dołu dobiegł do nich pisk Mercedes.
Dziewczyna
została sama w salonie. Bała się ciemności, jak niczego innego. Na drżących
nogach wstała z kanapy i z wyciągniętymi rękoma ruszyła w poszukiwaniu
włącznika. Nagle poczuła, że ktoś jest tuż za nią. Odwróciła się gwałtownie,
ale nie napotkała nikogo. Sytuacja znowu się powtórzyła, ktoś dotykał jej
pleców. Dziewczyna odskoczyła od niego, jak najszybciej znajdując się obok
ściany.
-
Kto wyłączył światło? – pisnęła, natarczywie uderzając we włącznik. – To wcale
nie jest śmieszne.
-
To musi być jakaś awaria. My nic nie dotykaliśmy. – Mercedes posłyszała za sobą
oddech Jakuba. Ruda odetchnęła głęboko, gdy jednak posłyszała znany sobie głos.
Tłumaczyła sobie, że to jednak oni postanowili zrobić jej jedynie głupi żart. –
Zaraz sprawdzę, jak jest u innych. – Coś w głosie chłopaka dało jej do zrozumienia,
że to jednak nie on chwilę wcześniej był tuż obok niej.
Jakub
odwrócił się w kierunku okien, zrywając z nich ciężkie zasłony. Z pobliskiego
domu nadal sączyło się światło.
-
To nie jest zabawne. – W głosie Mercedes dało się wyczuć wyraźny lęk przed całą
sytuacją. Panika powoli zaczynała ją ogarniać i niemalże czuła, że powietrze
staje się coraz cięższe, że zaczyna ją przytłaczać. Panicznie bała się
ciemności. Odkąd pamiętała, zawsze spała z włączoną choćby najmniejszą lamką
lub ze światłem padającym z korytarza. W końcu nie było powodu, dla którego nie
miałaby się bać. W ciemności jest wszystko to, co nas przeraża, najgorsze
wizje, które kiedykolwiek powstawały w naszych głowach. Po zamknięciu oczu to
wszystko uderza w nas, chcąc wyrzucić z nas resztki zdrowego rozsądku, otumania
nas, stajemy się poddanymi tego wszystkiego, tracimy samych siebie.
-
Mercedes, uspokój się – rzekł spokojnie Jakub. – Nikomu w ten sposób nie
pomagasz. Chodź ze mną. – Chłopak złapał ją za przedramię i zaprowadził do
drzwi wyjściowych. – Idź do mojego samochodu i usiądź za kierownicą. Pamiętasz,
jak kiedyś Maciek uczył cię prowadzić?
Dziewczyna
nie rozumiała nic z jego słów. Nie chciała wiedzieć, dlaczego on każe jej po
prostu wyjść z domu. Chciała całkowicie
zapomnieć, o tym wszystkim, co spotkało ją w ciągu ostatnich kilku tygodni. Mimo
wszystko udało jej się zapomnieć. O dziwnym mężczyźnie, którego widziała, o
głosach w głowie, o pożarze. Wolała myśleć, że może jest to jednak tylko
przypadek, a cała reszta była tylko omamami, które były tylko jednorazowe,
niegroźne, niewarte wspominania. Dopiero poważna mina chłopaka obudziła w niej
to, o czym nie chciała myśleć. To nie był przypadek, wszystko to miało swój
cel, a Prus był jedyną osobą, która mogła jej wszystko wyjaśnić. Zaczynało do
niej docierać, że nie tylko ona jest przerażona. Mimo że Jakub potrafił
wszystko lepiej ukryć, Mercedes widziała, jak trzęsą mu się ręce.
Dziewczyna
pokiwała głową i zabrała kluczyki. W zawrotnym tempie znalazła się przy
samochodzie, drżącymi rękoma otwierając drzwi. Była wtedy wściekła, że chłopak
nigdy nie postanowił kupić nowego samochodu, w którym wystarczyłoby jedno
kliknięcie, aby dostać się do środka, a on nadal jeździł starym gratem. Mercedes
sprawdziła wszystko dokładnie, zamknęła się na cztery spusty, a kluczyki
umieściła w stacyjce, gotowa w każdej chwili odjechać.
Siedziała
z duszą na ramieniu, przez zaparowane szyby starając się cokolwiek dostrzec.
Mimo wszystko nie włączyła światła. Wolała udawać, że jednak jej tam nie ma, że
jest całkowicie niewidoczne. Czekała na jakikolwiek znak z domu, żeby
ktokolwiek wyszedł i powiedział, że to jest jednak tylko głupi żart. Słyszała
jedynie rytmiczne uderzenia ogromnych kropel o maskę samochodu i głośne wycie
wiatru. Cienie gałęzi tworzyły przerażające wzory na przedniej szybie. Mercedes
podkuliła kolana, odgarniając z czoła mokre włosy. Mimo że na zewnątrz była
jedynie kilka sekund, zdążyła przemoknąć do suchej nitki i zaczynało być jej coraz
zimniej.
O
takich sytuacjach zawsze czytała w książkach. Ludzie chowali się w przeróżnych
miejscach, niekiedy mokrzy i brudni, ukrywając się od potwornego wroga w
oczekiwaniu na pomoc. Zło zawsze ich jednak dopadało, ale i tak przybywał ten
dobry, który potrafił uratować świat. Mercedes też miała taką nadzieję, że za
chwilę ktoś po nią przyjdzie. Najbardziej przerażało ją jednak to, że nie
wiedziała, przed czym ucieka.
Skupiając
się zanadto na swoich uczuciach, przegapiła moment, gdy światła w domu się zaświeciły,
a ktoś przeszedł tuż przed samochodem. Dziewczyna dopiero po chwili usłyszała
ciche stukanie w szybę tuż obok niej. Poruszyła się niespokojnie, starając się
cokolwiek dostrzec. Gdy zobaczyła odciski czyichś palców wydała z siebie
stłumiony pisk, zakrywając usta dłonią. Chwyciła za kluczyk, gotowa odpalić
samochód i uciekać, gdy ukazała się jej oczom twarz Jakuba. Dziewczyna
odetchnęła głośno i drżącymi rękoma odsunęła szybę.
-
Chodź do domu – powiedział jedynie chłopak i wrócił do domu.
Mercedes
chwiejnym krokiem wykonała jego polecenie. Maciek i Konstancja siedzieli na
kanapie w salonie z kamiennymi minami. Dziewczyna rzuciła tylko na nich
wzrokiem, starając się uśmiechnąć. Żadne z nich nie wykonało żadnego ruchu.
-
Idź się położyć. – Jakub poklepał ją po plecach, a Ruda po raz kolejny zrobiła
to, co nakazał.
Dopiero
gdy już leżała w łóżku, okryta grubą kołdrą starając się ogrzać, zrozumiała, co
tak naprawdę mogli czuć jej przyjaciele. Zostawiła ich, tylko po to, by ratować
siebie. Nie przejmowała się tym, co jednak w tym domu może być. Mogła się
usprawiedliwiać, że przecież to Kuba kazał jej to zrobić, ale było to tylko
naiwne tłumienie w sobie poczucie winy. Nie wiedziała jak później spojrzy im w
oczy, co powie, tłumacząc się tym, że nagle o nich zapomniała. Nie byli w
stanie jej zrozumieć. Kierował nią strach, który omamił ja całkowicie. To on
dyktował jej warunki, lęk przed ciemnością i tym, co się tam kryje. Oni się nie
bali, nie bali się tego, co dla niej było niemalże najgorszym koszmarem. Mimo
wszystko zachowała się jak najbardziej samolubnie, jak najgorsza kreatura,
która nie zasługuje na przyjaciół, na szczęście. Powinna była z nimi zostać.
Zrobić cokolwiek, tylko nie uciekać.
Dziewczyna
jeszcze długo nie mogła później zasnąć. Słyszała kroki ludzi na korytarzu, ich
rozmowy. Zrozumiała z tego jedynie tyle, że nikt już nie postanowił wracać na
noc do domu. Wcale się im nie dziwiła, jednak to duszące ją uczucie, że jednak
powinna być teraz z nimi, nie dawało jej spokoju. Mimo wszystko nie była w
stanie się podnieść. Była zmęczona. Chciała zasnąć, zapomnieć o tym, co było,
ale sen nie przychodził, jakby chcąc pogrążyć ją jeszcze bardziej. Wbrew sobie
zacisnęła mocno powieki, tworząc w umyśle pozytywne obrazy. Udało jej się
wyłączyć umysł, zasnąć, choć sen jej był wyjątkowo niespokojny.
A ja wcale nie uważam tego opowiadanie za kiepskie. Aczkolwiek sama też tak często mam, że wpadnie mi do głowy jakiś pomysł i wprowadzam go w życie, nie przemyślawszy wszystkiego jak należy. Z opowiadaniami bardzo często tak jest. Moje wszystkie były takimi właśnie spontanami.
OdpowiedzUsuńNo, ale mam nadzieję, że jednak doprowadzisz je do końca, bo naprawdę fajnie ci idzie. Nawet mi się podoba, a to naprawdę nie lada wyczyn, przekonać mnie do czegoś, co nie jest ff HP.
Wracając do rozdziału, nie wiem, na co narzekasz ;). Jest fajnie napisany, i nawet trzyma w napięciu, czego zazdroszczę, bo też bym chciała umieć stworzyć napięcie. Ta atmosfera niepokoju i grozy była niemal namacalna.
Doskonale rozumiem Mercedes, ja też nienawidzę horrorów, po prostu nienawidzę. I nic nigdy mnie nie przekona, że takie filmy są fajne. Ja, która cieszę się na jakieś mroczne momenty w opowiadaniach, podobnie jak Mercedes, zawsze zamykam oczy jak widzę na filmach trupy, krew itp. I co z tego, że w moim wieku nie przystoi? Nie lubię oglądać horrorów i już ;P. Jakieś sensacje, komedie czy bajki (kocham bajki <333) to jeszcze rozumiem. A koledzy niefajne postąpili wobec rudej, że jej kazali to oglądać, też bym się wkurzyła na nich, i to nieźle.
Ciekawe, co się potem w tym domu działo... Ten fragment był super, ale był taki trochę niejasny. Czyżby ktoś lub coś się tam zakradło? Może zagrażało Merc, dlatego Kuba zaprowadził ją do samochodu. Ale później równie szybko zagrożenie minęło i nie wyjaśniłaś, o co chodziło. Nie wiem, czy zrobiłaś to specjalnie, ale w tym momencie poczułam pewien niedosyt.
Ale tak poza tym, było bardzo fajnie i świetnie oddałaś klimat.
Czekam na next ^^.
To mnie zaskoczyłaś. Nie sądziłam, że ktoś bierze się za opowiadanie o istotach, których nie lubi. Ale i tak uważam, że historia jest dobra i nie masz na co narzekać (w przypadku tego rozdziału także).
OdpowiedzUsuńWłaściwie to jest całkiem normalne, że ktoś nie lubi horrorów, każdy ma przecież inne gusta i nie ma czego się wstydzić. Chociaż do starszego brata nigdy to pewnie nie dotrze ;)
Uważam, że Konstancja i Maciek powinni powiedzieć o swoim związku Mercedes. Takie niedopowiedzenia i kłamstwa mogą na dłuższą metę się źle skończyć. Sądzę, że dziewczyna powinna to zrozumieć, bo w końcu serce nie sługa.
A przechodząc do sedna sprawy, to zastanawiam się, co się tak naprawdę tam stało. Bo do normalnych rzeczy to w żadnym stopniu nie należało. I oczywiście Kuba zdawał sobie z tego czegoś sprawę. Wydaje mi się, że powinien powiedzieć o wszystkim Mercedes, bo dziewczyna już dochodzi do błędnych wniosków.
Pozdrawiam serdecznie :)
Wspaniały wygląd bloga :) Cóż, trafiłam tu przypadkiem i jestem mile zaskoczona, że akcja dzieje się w Polsce. Niewiele jest takich opowiadań. Przeczytałam już prolog i muszę nadrobić kolejne rozdziały. Mam nadzieję, że będziesz mnie informować o nowych rozdziałach na Obdarowani.blogspot.com :) Pozdrawiam ;>
OdpowiedzUsuńFajny ten rozdział ^^ Chociaż sama nie chciałabym uczestniczyć w takich wydarzeniach. Noc horrowów, a potem światło gaśnie? O nie, nie ze mną takie zabawy. Mam na to zbyt bujną wyobraźnię.
OdpowiedzUsuńNo, ale skoro sam Kuba się przeraził, to coś w tym musi być. Dlatego też nie dziwię się Mercedes, że zwyczajnie uciekła z domu. W takich chwilach raczej nie myśli się racjonalnie.
I zaskoczyłaś mnie informacją o związku Konstancji z Maćkiem. Choć sądzę, że powinni powiedzieć o tym Mercedes. Takie gierki do niczego nie prowadzą, a jedynie dziewczyna się na nich obrazi, gdy już się o tym dowie. A pewnie prędzej czy później właśnie tak się stanie.
Zastanawiam się, co tak w ogóle się stało w domu. Czyżby znowu ten mężczyzna? A jeżeli on, to co chciał i dlaczego tak nagle zniknął...
Oj, tajemnic się namnożyło sporo.
Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam!
nie lubisz wampirów a o nich piszesz? znam to skądś. kiedyś nie lubiłam Ginny i zaczęłam o niej pisać :P
OdpowiedzUsuńok, jak zawsze zacznę od tego, że bardzo przepraszam za to, że komentuję tak późno...
podobało mi sie, choć sama nie lubię horrorów. uważam, ze 90% jest po prostu głupie i nieadekwatne do poziomu mojej inteligencji (tia, zajebiście to zabrzmiało)
prąd... jasne, prąd. ciekawe o co tam chodziło, bo jakoś mi się ta sytuacja nie podoba.
Konstancja Szymanowska. och, jakie piękne nazwisko. mogę zapytać co cię skłoniło że je wybrałaś? (nie żeby na moim dowodzie takie było...)